Pytanie na dziś: co można zrobić z łososia wędzonego na zimno? W lodówce spokojnie czeka na swój czas porcja smakowicie wyglądającej ryby. Niby mogłabym na kanapkę ze świeżym ogórkiem, niby mogłabym z jajkiem na szpinaku ale ...jak mawia klasyk „... ale to już było". I nie, że nie wróci więcej ;-) ale tym razem czas na coś innego. Poszukiwania przepisu czas zacząć. Nie ma obawy niezależnie od wyników poszukiwań łosoś się nie zmarnuje.

 

Z pomocą tym razem przyszła mi kuchnia Lidla. Znalazłam przepis na tatara z wędzonego łososia. Potrawa mało skomplikowana i bardzo pyszna. Myślę, że mogłaby być rybną propozycją na wigilijny stół a dla świątecznych tradycjonalistów ciekawym daniem na sylwestrową kolację.

 

Składniki:

200g wędzonego na zimno łososia

1 cebulka dymka

3 ogórki konserwowe

6 pieczarek konserwowych

mała łyżeczka chrzanu

2 łyżki oliwy z oliwek

1 łyżka sosu sojowego

koperek

sól pieprz

więcej»

Wydarzenia ostatnich miesięcy, dni powodują, że ludzie zaniepokojeni własnym bezpieczeństwem patrzą na sąsiada z dystansem i podejrzliwością. Beztroska nowych znajomości i przyjaźni zakończyła się chyba bezpowrotnie. Po kolei znikają z wakacyjnej mapy kolejne państwa, w których przestało być bezpiecznie. Jeszcze trochę i myśli o wyjeździe będziemy odsuwać jak najdalej od siebie a każdego mijanego człowieka będziemy podejrzewać o terroryzm. A przecież tygiel kulturowy i rasowy to znak naszych współczesnych czasów. Są miasta, w których trudno się zorientować, kto jest mieszkańcem autochtonicznym a kto tak zwaną mniejszością. W każdej religii, rasie, kulturze są zarówno czarne owce, które sieją ferment, jak i dobrzy ludzie.

 

O takim dobrym człowieku chciałam dzisiaj napisać. Parę lat temu w 2012 roku skwer między dwiema częściami ulicy Opaczewskiej w Warszawie zyskał patrona. Jest nim maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji, dziedzic księstwa Navanagar w zachodnich Indiach. W 2014 roku odsłonięto tam pomnik maharadży zaprojektowany przez Marka Moderaua.

 

1939 rok dla wielu dzieci zakończył się czas beztroskiego dzieciństwa. Strach o bezpieczeństwo własne i rodziny, troska o zdobycie najbardziej podstawowych aspektów życia stały się udziałem nawet najmłodszych. Nagle okazało się, że bezpieczny dom zniknął a w zamian dzieci wraz z rodzicami zostały skazane na tułaczkę. Zesłania w bydlęcych wagonach do Związku Radzieckiego do Kazachstanu i na daleką niegościnna Syberię wiele z nich w ogóle nie przeżyło. Potem było jeszcze gorzej. Rozstanie z ukochanymi rodzicami zesłanymi do łagrów i kołchozów, straszne warunki w radzieckich domach dziecka, potworne traktowanie. Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo. W 1941 roku pozwolono Polakom wrócić do kraju. Dorośli zgłaszali się do armii Andersa a dzieciom pomagali dobrzy ludzie. Jedną pięknych postaci w tych dramatycznych chwilach była polska aktorka Hanka Ordonówna. Wraz ze swoim mężem hrabią Michałem Tyszkiewiczem przyczyniła się do stworzenia w Aszchabadzie tuż przy granicy z Iranem polskiego sierocińca, do którego przywożono polskie wojenne sieroty z całego Związku Radzieckiego.

więcej»
07Gru2015

Na pytanie moich dzieci, co podam dzisiaj na obiad odpowiedziałam trochę z przymrużeniem oka, że ciasto. Minęłam się z prawdą jedynie o włos. Ciasto rzeczywiście było francuskie, tyle, że nie w słodkiej wersji ale w postaci tarty z łososiem i zielonymi dodatkami szpinakiem i brokułem. Do tarty dodałam wędzonego na ciepło łososia. Wy możecie dodać łososia wędzonego w zimnym dymie lub surowego lekko podsmażonego.

 

Przy okazji tej potrawy zastanawiałam się nad różnicą między rybami wędzonymi na zimno i na ciepło. Ryby wędzone na gorąco są gotowane i wędzone w temperaturze pomiędzy 50 i 85stC. Zawartość soli w produkcie jest  niższa, dlatego termin przydatności do spożycia jest krótszy niż ryb wędzonych na zimno. Proces wędzenia na zimno przebiega w temperaturze 15-25stC i nie jest poprzedzony gotowaniem. Powierzchnia ryby jest najpierw mocno wysuszana, a potem produkt jest wędzony. Zawartość soli jest wyższa a zatem i termin przydatności jest dłuższy.

 

Składniki:

1 paczka schłodzonego ciasta francuskiego

300g świeżego szpinaku

łyżka masła

2 ząbki czosnku

1 brokuł

200g łososia wędzonego na ciepło

3 jajka

150ml śmietanki 30%

150g startej mozzarelli

sól, pieprz

więcej»

Istnienie Świętego Mikołaja jest nieodłączną częścią naszego dzieciństwa. Tajemniczy gruby pan, z białą jak śnieg brodą, w czerwonym płaszczu, z ogromnym worem prezentów przyjeżdżał do nas w Mikołajki i w Wigilię. Potem dowiedziałam się, że nie do wszystkich w Wigilię przychodził Święty Mikołaj. Niektórzy byli obdarowywani przez Anioła jeszcze inni przez Gwiazdora.

 

Pamiętam do dziś, kiedy 5 grudnia pucowaliśmy do połysku buty, ustawialiśmy je przed wejściem do pokoju i rano z niepokojem, boso biegliśmy sprawdzić, czy o nas nie zapomniał. Nigdy nas nie zawiódł. Zawsze w butach znajdowaliśmy niewielkie paczuszki i zawsze obok ku przestrodze leżała rózga. Nie zawsze przecież byliśmy grzeczni... Ta rózga jak ostrzeżenie powodowała, że jak nigdy, staraliśmy się być grzeczni przez następne dwa tygodnie.

 

Zjawiał się przecież po raz drugi w Wigilię. To, czym mógł przybyć zależało od pogody: na saniach, wozem, na piechotę. Wypatrywaliśmy jego sań na niebie szukając jednocześnie pierwszej gwiazdki. Tymczasem On zjawiał się niepostrzeżenie i zostawiał kolorowe paczuszki pod choinką. Czasem dzwonił do drzwi, ale nigdy nie zdążyliśmy mu otworzyć, czasem zostawiał otwarte drzwi na balkon i białe ślady na podłodze.

 

Te wspomnienia z dzieciństwa, ciepłe jak zapach drożdżowego ciasta pielęgnuję w sobie do dziś. Nie pamiętam natomiast bolesnego momentu, kiedy uświadomiłam sobie, że pan w czerwonym ubraniu w rzeczywistości jest moimi ukochanymi rodzicami, którzy starają się spełnić dziecięce marzenia. Może stało się, to tego dnia, kiedy w tajemnicy z bratem postanowiliśmy zrobić własnoręcznie prezenty dla rodziców i po cichu położyć je pod choinką? Chyba wtedy zrozumiałam, że Świętym Mikołajem może być każdy.

więcej»

Święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc to takie dni, kiedy na świątecznych stołach pojawiają tradycyjne potrawy. Czasami jednak okazuje się, że myśl o przygotowaniu po raz kolejny tego samego zestawu dań nie powoduje radości. Kreatywna gospodyni zaczyna więc kombinować. Co podać, żeby zachować charakter święta a jednocześnie aby na talerzach domowników i gości pojawiło się coś nowego. Tak było z moim rodzinnym śniadaniem wielkanocnym. Moja siostra zrobiła wtedy po raz pierwszy jajka w koszyczkach z szynki parmeńskiej. Danie to bardzo nam smakowało i zostało w domowym jadłospisie. Robiłam je niedawno ale w nieco odświeżonej wersji.

 

Dodatki i sposób podania pozostawiam waszej wyobraźni. Dodam tylko, że można, jak to zrobiła moja córka, zalać całość ogromną ilością ketchupu. Podobno smakuje świetnie... No cóż, to pewnie kwestia gustu. Mam tylko wrażenie, że pod tym keczupem mogłaby być tarta ze śliwkami i moje dziecko nie poczułoby różnicy.

 

Składniki (2 porcje):

6 plastrów szynki parmeńskiej

2 łyżeczki oliwy z suszonych pomidorów

4 suszone pomidory z oliwy

garść liści szpinaku

2 jajka

1 ząbek czosnku

2 łyżki parmezanu

sól, pieprz

więcej»
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony