31Lip2015
więcej»

Podczas przedwakacyjnego pakowania oprócz ubrań, tony zabawek, miliona potrzebnych i mniej potrzebnych rzeczy jedną z większych stert stanowią książki. Nic przecież tak dobrze nie kończy wakacyjnego dnia, jak wspólna lektura do poduszki.

 

Odświeżyliśmy więc dotychczas ulubione książeczki i odkryliśmy kilka nowych.

 

Wraz z przyjaciółmi Muminka za sprawą książki „Dolina Muminków" polataliśmy na obłoczkach, przeżyliśmy burzę na Wyspie Hatifnatów, łowiliśmy Mameluka i poznaliśmy Czarodzieja, który szukał wielkiego rubinu.

 

Później dzięki Dorocie Sumińskiej spotkaliśmy się z niezwykłym Jeżem Jerzym i towarzyszyliśmy mu podczas spotkań z owadami i innymi drobnymi zwierzętami. Zaprzyjaźniliśmy się z myszką i żmiją, wysłuchaliśmy opowieści mamy pajęczycy, pocieszaliśmy karaczana, którego nikt nie lubi, poznaliśmy zaskrońca, który często jest mylony ze żmiją, wstrzymaliśmy oddech podczas spotkania z osą lub szerszeniem. „Wierzę w jeże", to mądra, pogodna książka o zwierzętach, obalająca popularne ale błędne mity i przekazująca w przystępny sposób ciekawostki na temat naszych małych sąsiadów. Wracamy do tej książki praktycznie w każde wakacje i za każdym razem odnajdujemy coś nowego.

więcej»

Na czym polegają wakacje? Dla dzieci na totalnej beztrosce zabawie, braku obowiązków. A dla rodziców, a szczególnie dla mam? Z mojego punktu widzenia poza większą niż zwykle potrzebą kreatywności i odrobiną wolnego czasu zupełnie niczym.

 

Dodatkowo, jeśli wyjeżdżam w miejsce, w którym wypoczynek nie jest zorganizowany zająć się trzeba posiłkami. W domu, gdzie wszystko mamy „pod ręką", gdzie mamy swoje ulubione (i ostre!) noże, wszystkie przyprawy gotowanie nie nastręcza kłopotów. Ot normalna kolej rzeczy. W miejscach turystycznych nie jest już tak łatwo.

 

Bardzo więc cenię sobie miejsca, w których można dobrze, domowo i w przyzwoitej cenie zjeść. Na Mazury wyjeżdżam rzadko. Tegoroczne wakacje spędzam z przyjaciółką i to dzięki niej odkryłam jadłodajnię „Pod świerkami" w Rydzewie nad Jeziorem Niegocin. Nasze dzieci nazwały to miejsce „restauracją w garażu" i choć nazwa jest może dyskusyjna, to jakość tego miejsca nie pozostawia żadnych wątpliwości. Jest czysto, obsługa jest miła uśmiechnięta i bardzo cierpliwa. Podobno zjeżdżają tu wodniacy i żeglarze pływający po okolicznych jeziorach, bo miejsce dzięki szeptanemu marketingowi ma już niezłą sławę. Po kilku dniach wcale się temu nie dziwię.

więcej»
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony