Wcale nie dyletanci – pyszny obiad na Rozbrat 44A
Do restauracji o przewrotnej nazwie Dyletanci trafiliśmy w pierwszym tygodniu wakacji, kiedy nasze dzieci pojechały na obóz sportowy. Był to pierwszy taki czas od 13 lat, kiedy na chwilę zostaliśmy sami. Mimo stresu związanego z pierwszym tak długim samodzielnym wyjazdem Młodego był to czas wyjątkowy. Przede wszystkim odpoczywaliśmy psychicznie. Kochamy nasze dzieciaki, ale niedługi czas bez „mamo!" co dziesięć sekund był bezcenny. Kino, teatr, kawiarnie, restauracje, spacery i wspólnie spędzony czas to było coś czego od dawna potrzebowaliśmy.
Do Dyletantów na Rozbrat trafiliśmy dzięki Trip Advisor. Czasem, kiedy nie mamy pomysłu na nowe miejsce, korzystamy z tej rekomendacji. Parę razy trafiliśmy do naprawdę fajnych miejsc. Rekomendacje te oparte są na gustach i indywidulanych odczuciach, można więc trafić różnie, ale założyliśmy, że pierwszego dnia naszej dwutygodniowej wolności musi się udać. Nie przypuszczaliśmy jednak, że trafimy do restauracji, która zdobędzie nasze serca i żołądki i która na stałe trafi na listę ulubionych miejsc.
Obiad zaczęliśmy od lekkich warzywnych przystawek. Marchewka z groszkiem może brzmieć banalnie ale nie w wykonaniu Dyletantów. Była częścią kolorowego i doskonałego dania podanego z ziołową sałatką, kolendrowym dressingiem, czosnkiem niedźwiedzim i chipsem z siemienia lnianego. Mnie urzekła terrina z buraka tworząca z kumkwatem, orzechami włoskimi, marynowanym imbirem oraz zaskakującym i odświeżającym sorbetem idealną całość. Jak na przystawki oba dania były całkiem spore a obrazki na talerzu najpierw cieszyły oko, kusiły zapachem i zaskakiwały kompozycją smakową.