Kiedy zapytam mojego syna co zjadłby na obiad na 100% odpowie, że placki lub naleśniki. Taki z niego nietypowy facet. Zdecydowanie mało mięsny. Z obiadowego dania głównego najchętniej zjada kaszę, ryż, ziemniaki i surówkę lub warzywa. Mięso zawsze zostawia na koniec. Kiedy byłam dzieckiem robiłam odwrotnie. Najpierw zjadałam to co najmniej lubiłam, żeby potem spokojnie delektować się ulubionymi potrawami.


Dzisiaj więc znowu propozycja inspirowana smakami mojego syna – placki cukiniowo-gryczane – najpyszniejsze z zimnym sosem chrzanowym przygotowanym na bazie jogurtu naturalnego.


Przepis pochodzi z internetowej książki kucharskiej Lidla.


Składniki:
100g kaszy gryczanej
1 cebula
300g cukinii
2 ząbki czosnku
3 łyżki posiekanej natki z pietruszki
150g 18% śmietany
1 łyżeczka proszku do pieczenia
4 łyżki mąki
2 jajka
sól, pieprz

więcej»

Nienawidzę rano wstawać. Moi domownicy wiedzą, że przed ósmą rano bywam nieznośna, a ponieważ prawie codziennie wstaję znacznie wcześniej bywam nieznośna częściej niż sama bym chciała. Każde dodatkowe pięć minut porannego snu jest dla mnie na wagę złota dlatego cenię sobie śniadania dobre, mało skomplikowane i szybkie w przygotowaniu.


Ostatnio najchętniej robię je w oparciu o kasze i płatki gryczane, jaglane, bulgur, orkiszowe. Tym razem wybrałam kuskus. Ten produkt pomiędzy makaronem i kaszą nie wymaga długiego przygotowania, wystarczy zalać go gorącą wodą lub mlekiem i odstawić na kilka minut. Do swojego dania dodałam świeżego ananasa, żurawiny i banana. Zaostrzyłam go dodatkowo odrobiną ostrej papryczki chili.


Składniki (2 porcje)
125g kuskus
400ml mleko migdałowe
łyżka miodu
łyżeczka esencji waniliowej
2 plastry świeżego ananasa
łyżeczka posiekanej świeżej papryczki chili
150g świeżej żurawiny
2 łyżki brązowego cukru
1 banan
4 łyżki migdałów w płatkach

więcej»

Chociaż późna jesień najczęściej nie zachęca do długich spacerów, to czasem warto się przełamać się, wyjść i dotlenić organizm. Pusty jesienne parki, nostalgiczne mgły, szeleszczące liście pod stopami mogą być zupełnie przyjemne, szczególnie podczas spaceru w dobrym towarzystwie. Jeśli chłód i przenikliwy wiatr nieznośnie wam dokuczy zajrzyjcie do Videlca - nowego miejsca na kulinarnej mapie Warszawy. Tu zacznijcie kulinarną przygodę od mocnej aromatycznej i pełnej dodatków rozgrzewającej zimowej herbaty. Potem możecie już spokojnie zgłębiać tajniki karty dań.


Ucztę proponuję zacząć od jednej z niewielkich ale bardzo smacznych przystawek. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. bruschetta z pomidorami suszonymi, oliwkami i parmezanem, lekkie carpaccio z buraka z wędzonym serem, tatar podany z grzybami, kaparami i cebulą a nawet niezbyt popularne ozorki wołowe. Oferta jest bogata i przyznam, że naprawdę trudno się zdecydować. Dużo łatwiej jest z wyborem zup. W karcie były dwie. Obie spróbowaliśmy. Polecam szczególnie krem z topinamburu pięknie podany z burakami, orzeszkami piniowymi i oliwą truflową. Zupa grzybowa zaskoczyła nas dodatkami: wędzonym pstrągiem i tymiankiem i kurkami. Pośród wielu propozycji dań głównych wybraliśmy doskonałą kaczkę, perfekcyjnie upieczoną podaną z pure z mango i dyni oraz czarną porzeczką i rokitnikiem, oraz aromatyczne fettuccine z krewetkami i pomidorkami koktajlowymi.


W Videlcu byliśmy w sobotnie popołudnie. Raczyliśmy się więc daniami obiadowymi. Szef kuchni poleca jednak również ciekawe zestawy śniadaniowe a dla od poniedziałku do piątku apetyczne dania lunchowe anonsowane na facebooku.

więcej»

Czasem przychodzą takie dni, oby było ich jak najmniej, kiedy nic człowiekowi nie wychodzi. Ja potrafię wtedy przypalić nawet wodę na herbatę. Mam na te dni dwa sposoby. Pierwszy to usiąść w kąciku i przeczekać - może samo przejdzie. Mogę go wykorzystać tylko wtedy, kiedy jestem sama. W przypadku głodnej rodziny raczej trzeba poszukać innego sposobu. Ten drugi to korzystać wyłącznie z dobrze znanych sprawdzonych przepisów, takich z kategorii ZawszeSięUdaje i trzymać się ich niezależnie, jak dobrze są znane. Wszelkiego rodzaju eksperymenty zwykle w takich sytuacjach kończą się porażką.


Ostatni weekend należał właśnie do takich trudnych. Podczas przygotowania obiadu wspierał mnie mąż, ale deser należał już wyłącznie do mnie. Zgodnie z zasadą wykorzystałam przepis na napoleonkę, jest tak prosty, że ciasto nie może się nie udać. Gorąco polecam go wszystkim, którzy zmagają się z niemocą twórczą, albo takim, którzy lubią efektowne zakończenia niezbyt trudnych kuchennych prac.


Składniki (9 napoleonek):
1 opakowanie schłodzonego ciasta francuskiego
500ml mleka
6 łyżek cukru
1 budyń waniliowy
50g masła
2 żółtka
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej
cukier puder

więcej»

Większość z nas zabiera ze sobą lunch do pracy. Szczęściarze ci, którzy mogą odgrzać sobie obiad w kuchni w pracy. Innym pozostają kanapki. Lubimy je, ale przecież nawet jeśli uwielbiamy nad życie, w końcu możemy mieć ich dosyć. Niezależnie od tego jaka jest nasza praca sytuację zawsze mogą uratować sałatki. Za każdym razem można przygotować inny zestaw, sos i całkiem nowe śniadanie gotowe. Jeśli dodatkowo zaeksperymentujemy z naczyniem, w którym potrawę przewieziemy będzie nie tylko smacznie, ale również efektownie.


Dziś chciałabym zaproponować sałatkę, która wygląda równie pięknie, jak fantastycznie smakuje. Cieciorka i kasza sprawią, że jest sycącym i pełnowartościowym posiłkiem po którym nie będziemy głodni. Myślę, że jeśli przygotowujemy danie rano a planujemy jeść je w porze lunchu, warto sos do sałatki przechowywać osobno. W przeciwnym razie po paru godzinach w słoiczku będziemy mieli nieapetyczną papkę w rozmiękłą sałatą, a przecież nie o to chodzi, prawda?


Składniki (2 porcje):
1 burak
200g ciecierzycy z puszki
100g kaszy bulgur
1 marchewka
1 zielona papryka
4 liście sałaty
200g jogurtu naturalnego
garść posiekanego szczypiorku
1 mała papryczka chili
sól i pieprz

więcej»
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony