Nie przepadam za książkami biograficznymi. To nie mój rodzaj literatury, dlatego namówiona przez przyjaciółkę do przeczytania książki „Nic zwyczajnego" podchodziłam do niej z lekko sceptycznie. Jednak już po pierwszych paru stronach wiedziałam, jak bardzo tym razem się pomyliłam. To nie jest klasyczna książka biograficzna. To fantastycznie spisane wspomnienia i anegdoty z życia damy polskiej poezji, kobiety zwykłej i niezwykłej, z ogromnym dystansem do siebie i świata, która uśmiecha się do czytelnika z każdej linijki książki.
Autorem wspomnień jest Michał Rusinek, magister filologii polskiej zatrudniony przez noblistkę „na chwilę" w celu ogarnięcia bałaganu, który zagościł w jej życiu po przyznaniu Nagrody Nobla. Sterty listów, przez które nie dało się otworzyć drzwi i zaproszenia, na które koniecznie trzeba odpowiedzieć. Szymborskiej wydawało się, że to przejściowy chaos. Brawurowy sposób rozwiązania problemu dzwoniącego stale telefonu spowodował, że Michał Rusinek zatrudniony na kilka miesięcy został na 15 lat.
„Nic zwyczajnego" to bardzo subiektywny portret poetki. Autor pozwala poznać noblistkę z prywatnej strony: wesołą, czasem frywolną z poczuciem humoru, które pozwoliło przetrwać okołonoblowskie zamieszanie. Wnikliwie obserwowała rzeczywistość, a spotkania ze zwykłymi ludźmi ceniła bardziej niż bywanie w świecie znanych i lubianych. Miała swoje małe słabości, lubiła kurczaczki z KFC i papierosy, z których nie zrezygnowała do ostatnich dni. Anegdoty były jej sposobem na załatwieniem wielu spraw, limeryki pisała na potrzeby chwili, zmywała po spotkaniach ze znajomymi, żeby mieć kontakt z materią a najbliższych obdarowywała wycinankami-wyklejankami.