Ostatnie komentarze
25Gru2015
godz. - 12:58

Coś się kończy…

Share

Zakończenie czegoś, co przez ostatnie tygodnie było punktem odniesienia wszystkich działań - właśnie tak czuję się zwykle w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. To nie Sylwester jest dla mnie przełomowym dniem. Jest krótki, przecież składa się głównie z wieczoru i nocy wypełnionych dla jednych huczną zabawą dla innych podróżami w objęciach Morfeusza. Wbrew zatem powszechnemu pojęciu, nie jest to czas rozmyślań, refleksji i podsumowań. Co innego święta.

 

Nawet, jeśli przyjmujemy gości lub udajemy się w odwiedziny zawsze najdzie się czas na kubek gorącej herbaty lub kieliszek dobrego wina a taka chwila wytchnienia skłania do refleksji. Pierwszy dzień świąt kojarzy mi się z końcem. Nie jest to pojęcie negatywne. Po prostu wiele spraw się kończy by mogły zacząć się następne.

 

Do tej pory wszystko było „do świąt". Żebyśmy nie wiem jak się starali, kolejne rodzinne spotkania nie są równie efektowne niż Wigilia. 24 grudnia dzieciaki otwierają ostatnie małe niespodzianki kalendarza adwentowego. Wysprzątane mieszkanie lśni i dopóki kurz nie rozlezie się po kątach nie trzeba nic robić. Szaleństwo świątecznych zakupów, przygotowań kulinarnych też w zasadzie jest za nami. Zostało nam jedynie zjedzenie tego wszystkiego i gorące życzenia, aby tym razem poszło w inne części ciała niż biodra. Dla dzieci  i niektórych grzecznych dorosłych, podniecające oczekiwanie na wigilijnego gościa z białą brodą, zostało uwieńczone niecierpliwym rozpakowywaniem prezentów.

 

Jakoś tak się utarło od wielu lat, że rodzinną Wigilię organizujemy u siebie w domu a pozostałe dni odpoczywamy. Zagryzając kolejnego wigilijnego pieroga, kolejnym świątecznym pierniczkiem, zastanawiam się, co w tym roku mi się udało, z czym sobie poradziłam a nad czym będę musiała popracować. Moim ogromnym sukcesem, z którego jestem bardzo dumna jest uruchomienie angielskiej części bloga. Nie udałoby się to bez ogromnej pomocy kilku życzliwych osób, którzy wspierają mnie dobrymi myślami i ciężką pracą. Bardzo im za to dziękuję.

 

Cieszę się ogromnie z sukcesów moich dzieci, które dostarczają mi tyle satysfakcji, co pracy. Rysują się nieśmiało przed nami nowe perspektywy powalając z ciekawością patrzeć w przyszłość. Mimo niepokojów i kłopotów, bez których życie nie może się obyć, to był dobry rok. Wierzę, że następny będzie jeszcze lepszy.

I tego Wam i sobie życzę.

Komentarze (0)
dodaj komentarz+
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony