Ostatnie komentarze
20Lut2015
godz. - 09:17

„Zacznijmy od nowa”, film którego bohaterem jest muzyka

Share

 

Czy zdarza Wam się czasem taka sytuacja w której muzyka w radio idealnie dopasowuje się do sytuacji, tekst utworu stanowi tło rozmowy? Mnie czasem tak, chociaż muzyka nie zawsze towarzyszy mi w ciągu dnia. Są również takie utwory, że chce mi się chcieć, muzyka dodaje energii, inspiruje, poprawia nastrój. Nie bez przyczyny sportowcy słuchają muzyki podczas treningów.
Dla bohaterów mojego walentynkowego filmu pt. „Zacznijmy od nowa” (2013) w reżyserii Johna Carneya muzyka stanowi esencję życia, choć dla każdego trochę inaczej. Dla Gretty (Keira Knightley) poetki, kompozytorki, piosenkarki początkowo jest częścią wspólną życia z partnerem Dave’em (Adam Levine) znanym muzykiem, później hobby i sposobem na wypełnienie pustki. Dla Dana (Mark Ruffalo), znajdującego się na życiowym zakręcie jest pasją, terapią rodzinną i szansą na powrót na zawodową scenę.
Tych dwoje ludzi staje na swojej drodze w nowojorskim pubie. Utwór śpiewany przez Grettę, zaaranżowany z wyczuciem w wyobraźni Dana zmienia życie wielu ludzi. Jest również początkiem zawodowej współpracy, która powoli przeradza się w przyjaźń malowaną nutami. Przyjaciele zarażają swoją pasją muzyków, którzy tak jak oni potrafią bawić się dźwiękami. Cały film przesiąknięty jest porywającymi, pozytywnymi utworami w niezwykłych aranżacjach. Sprawia, że z uśmiechem śledzimy losy bohaterów z wiarą, że wszystko dobrze się skończy. Przecież muzyka i miłość często idą w parze. Na szczęście dla Dana i jego córki muzyka łączy też pokolenia, przełamuje bariery, pozwala na zbudowanie nowych więzi. Film nie jest klasycznym romansem, nie jest też zwykłą komedią. Jest ciepłym, uroczym, poprawiającym samopoczucie filmem o ludziach, którzy wszędzie słyszą muzykę, niezależnie od tego jaki jej rodzaj uprawiają. Zakończenie filmu jest nieoczywiste. Każdy z nas w zależności od sytuacji i nastroju może stworzyć swoje własne. Jakie będzie Twoje?
Podczas oglądania filmu uśmiech i dobry humor jest gwarantowany a nogi same przytupują w takt muzyki. Film uwiódł mnie jednak przede wszystkim rodzajem muzyki, którą bardzo cenię. Miękkie ballady z pazurem w stylu Nory Jones w inspirującej aranżacji i niezwykłych realiach współczesnego Nowego Jorku, a do tego naprawdę dobrze zaśpiewane przez Keire Knightley.
Polecam na poprawę nastroju!
PS. Tomku dziękujemy za muzyczną walentynkę.
 

Komentarze (0)
dodaj komentarz+
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony