Ostatnie komentarze
22Kwi2016
godz. - 09:58

„Księga Dżungli” w nowej odsłonie

Share

Historię małego chłopca Mowgliego wychowywanego w dżungli przez wilki znają chyba wszyscy. Od 50 lat kolejne pokolenia młodych ludzi śledzą z zapartym tchem jego przygody, śmieją się z zabawnego misia Baloo, podziwiają mądrego nauczyciela panterę Bagheerę. Choć wiemy, że nic złego się nie stanie, to denerwujemy się zaciskającymi splotami hipnotyzującego węża Kaa, czy namowami króla małp Louie, który za wszelką cenę, chce zdobyć ogień. Wreszcie w finale trzymamy mocno kciuki za dzielnego chłopca walczącego z żądnym zemsty i ludzkiej krwi tygrysem Shere Khanem.


Nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię tę historię. Dlatego też, kiedy dowiedziałam się, że wytwórnia Disneya postanowiła odświeżyć przygody Mowgliego film ten znalazł się w kolejce „koniecznie do obejrzenia".


Zwiastuny filmu były zachęcające, ale to co zobaczyliśmy w kinie przeszło moje oczekiwania.


Najnowsza „Księga Dżungli" w reżyserii Jona Favreau jest wierną adaptacją książki Rudyarda Kiplinga. Film z 1967 roku w rysunkowy sposób pozostawiał pewne niedopowiedzenia, przemilczał bardziej dramatyczne momenty a bajkowa adaptacja dołożyła humorystyczne postaci i przygody. Tegoroczny film uderza natomiast realizmem.


Choć to ciągle bajka dla dzieci, to jej przekaz jest bardziej „dorosły". To już nie tylko przygody niesfornego chłopca spotykającego na swojej drodze dobre i złe zwierzęta. To historia o dorastaniu dziecka rozdartego między światem zwierząt i ludzi. Mowglie nigdzie tak naprawdę nie jest u siebie. Dla zwierząt jest tylko ludzkim szczenięciem a ludzi nie pamięta zupełnie. Uczy się praw dżungli, ale niezależnie od woli, ludzkie cechy zaczynają w nim dominować. Odwaga, spryt, i dobre bezinteresowne serce to wszystko wyróżnia chłopca pośród jego towarzyszy a przygody uświadamiają mu że jest człowiekiem. Niestety bycie człowiekiem w dżungli początkowo wcale nie brzmi dumnie.


Dużo mocniej niż w animowanej wersji zarysowane zostały tu cechy poszczególnych bohaterów. Miś Baloo nie jest wyłącznie beztroskim głupolem, ale ma filozoficzne usposobienie i posługuje się manipulacją aby osiągnąć słodki cel. Nienawiść tygrysa podkreślona nie tylko słowem ale także mową ciała jest poparta racjonalnymi argumentami. Człowiek jest przecież dla zwierząt w dżungli jedynie wrogiem. Król małp chce być jak człowiek i w jego mniemaniu, jedyne co go od ludzi odróżnia, to nieumiejętność posługiwania się ogniem. Próbuje więc przekupić chłopca wizją wspólnego władania światem. W końcu sam Mowgli przynoszący do lasu pochodnię jest dla niego jednocześnie wybawieniem od tygrysa i zagrożeniem zaprószenia niszczycielskiego pożaru.


Współczesna „Księga Dżungli" to ukłon w stronę najnowszej cyfrowej technologii i nowatorskiej realizacji pomysłów. Jedyną bowiem postacią ludzką w filmie jest Mowgli grany przez młodego aktora Nell Sethi. Pozostała część wspaniałych aktorów Bill Murray (Baloo), Ben Kingsley (Bagheera), Idris Elba (Shere Khan), Christopher Walken (król Louie), Scarlett Johansson (wąż Kaa) /w polskiej wersji językowej Jerzy Kryszak, Jan Peszek, Piotr Fronczewski, Jan Frycz, czy doskonała Anna Dereszowska/ rozpoznajemy wyłącznie po głosach użyczonych komputerowym postaciom zwierząt. Magia kina zupełnie na tym nie ucierpiała. Przeciwnie. Film zadziwia rozmachem, a dopracowane w najdrobniejszych szczegółach sceny z dżungli, która w każdym miejscu ma inny nastrój i charakter przyprawiają o dreszcz. Iluzja postaci zwierząt jest tak idealna, że oglądając zapomina się, że to cyfrowa kreacja. Z futra wilczycy Rakshy rzeczywiście kapie woda, mały Mowgli wkłada rączkę do pyska czarnej pantery a futro Baloo nasiąka, faluje w wodzie i prawie czujemy jego mokry zwierzęcy zapach.


Kiedyś już pisałam, że moim zdaniem współczesny film dla dzieci musi jednocześnie trafiać i do młodych widzów i do ich opiekunów. Dzieci same raczej do kin nie chodzą, a pochrapujący na fotelu tata lub dziadek nie są najlepszą rekomendacją produkcji. Twórcy Księgi Dżungli nie mają się jednak czego obawiać. Film ten trafi zarówno do młodych jak i starszych widzów. Dzieci, które znają poprzednią animowaną wersję, znajdą tu znaną historię, ulubione i wpadające w ucho melodie i zwierzęta mówiące ludzkim głosem. Dorośli widzowie obejrzą współczesny film z dynamiczną akcją, umiejętnie budowanym napięciem i zaskoczeniem wbijającym w fotel.


Polecam film dla całej rodziny!

Komentarze (0)
dodaj komentarz+
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony