Ostatnie komentarze
04Sie2017
godz. - 08:14

Hygge – magiczny przepis na szczęście?

Share

Kto z nas nie chciałby być szczęśliwy? Gdyby zapytać 10 ludzi, co oznacza dla nich szczęście, to po za oczywistymi zdaniami typu: zdrowa rodzina, pokój na świecie każdy powiedziałby coś innego. Dla jednego szczęściem jest wspólny posiłek w domku na wsi, dla innego wyprawa na ryby, jeszcze inny poleżałby na bielutkiej plaży pod palmą koniecznie z drinkiem z palemką w dłoni a jeszcze ktoś chciałby szusować na nartach na lodowcu. Tylu ilu ludzi tyle pomysłów na to, co zrobić, żeby poczuć się szczęśliwym. No właśnie poczuć... Bo czy szczęście może być stanem permanentnym? Czy wtedy docenialibyśmy te małe chwile, które sprawiają, że mamy ochotę krzyczeć a czasem wzruszają i nie bardzo wiadomo, czy bliżej do śmiechu czy do łez?


Dlatego też myślę, że nie ma jednej recepty na szczęście. Sięgając po książkę „Hygge duńska sztuka szczęścia" Marie Tourell Soderberg nie łudziłam się nawet, że znajdę tam gotowy przepis, jak w książce kucharskiej, co zrobić, żeby być szczęśliwym. Sięgnęłam po nią z ciekawości i z przyjemnością ją przejrzałam. No właśnie przejrzałam, bo właściwie tekstu w niej niewiele, więc tę niewielką książeczkę z pięknymi ilustracjami po prostu przyjemnie się ogląda.


Hygge nie ma jednej definicji, ale w zasadzie chodzi o takie chwile, które nastrajają nas pozytywnie, przepełniają spokojem, zadowoleniem, może radością, kiedy jesteśmy w zgodzie ze sobą i otaczającym światem. Czasem wiemy, że hygge dla nas będzie oznaczało spotkanie z przyjaciółmi w domu, gdzie każdy czuje się doskonale, gdzie każdy gość ma swoje ulubione miejsce na kanapie i zawsze czeka na nas kubek herbaty. Może hygge oznaczać dobrą książkę, ciepły koc i kieliszek wina po długim ciężkim dniu pracy. Staramy się więc tworzyć małe rytuały, żeby poczuć się po prostu dobrze. Ale hygge może zdarzyć się przypadkowo, tak tu i teraz, kiedy poczujemy, że ta chwila mogłaby trwać i trwać... Może w ciepłe letnie popołudnie nad filiżanką pysznej kawy w dobrym bliskim towarzystwie, może w wakacyjny spokojny wieczór, podczas czytania dziecku książki, może na pustej plaży podczas zachodu słońca za rękę z ukochaną osobą a może samotnie w ogrodzie na hamaku ze szklanką rabarbarowego kompotu?


W książce znajdziecie wskazówki, co może być hygge: meble i tkaniny, wystrój wnętrz, jedzenie. Jedyne co tak naprawdę zupełnie mi nie pasowało to lista utworów muzycznych. O ile bowiem miękkie tkaniny, naturalne, przytulne wnętrze i dobre domowe jedzenie prawie wszystkim sprawiają przyjemność to muzyka jest sprawą bardzo indywidualną. Zresztą większość z nas ma swoje ukochane utwory, niekoniecznie w stylu bossa nova.


Czy więc warto do tej książki zajrzeć? Chyba tak. Może po to, żeby wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Może dlatego, że są wakacje i mamy więcej czasu na zrobienie rzeczy , na które cały rok szkoda, bo jest mnóstwo innych nie cierpiących zwłoki. Jeśli nie tekst, to może piękne zdjęcia kogoś zainspirują i w perspektywie słotnej jesieni i zawsze za długiej zimy sprawią, że poczuje się trochę lepiej? Na chwilę zamknijmy oczy i zastanówmy się, co tak naprawdę sprawia nam przyjemność. Starajmy się patrzeć na świat bardziej pozytywnie dostrzegajmy i doceniajmy małe radości i żyjmy bardziej hygge. Tego sobie i Wam życzę!


Polecam!


Przeczytaj także
„Dzika droga"
„Pierwsza kawa o poranku"
„Zacznijmy od nowa", film którego bohaterem jest muzyka

 

Komentarze (0)
dodaj komentarz+
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony