Książkę Kevina Aistona "Kevin sam w ... kuchni" dostałam tuż przed samymi świętami. Już myślałam, że rodzina się mnie wyrzeknie, kiedy zamiast pilnować wigilijnych potraw zaczęłam czytać książkę. Oczami wyobraźni widziałam przypaloną grzybową zupę, przesolonego karpia i rozgotowaną kapustę. Jednak odrobina dobrych chęci: łyżka w jednej ręce książka w drugiej i wszystko się udało. Czytałam książkę, co jakiś czas starając się z nie parskać śmiechem prosto w kapustę z grzybami.

 

Książka Kevina jest kucharska tylko pozornie. W moim odczuciu to niezwykła kulturalna kopalnia wiadomości o Wielkiej Brytanii, ciekawostek na temat potraw, przypraw, obyczajów. Czy wiecie dlaczego ziele angielskie tak właśnie się nazywa? Co to jest ropucha w dziurze? Skąd wzięła się nazwa wołowiny Wellington? Co to są jajka szkockie i jak zgasić płonący olej w kuchni? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w książce. Autor wnikliwie obserwuje nasze polskie zwyczaje i w trafny, ironiczny i lekko prześmiewczy sposób piętnuje kulinarne i zwyczajowe grzeszki. Gospodyni namawiająca do zjedzenia pysznego domowego serniczka mimo, że gość najedzony do oporu nie ma na nic ochoty – jaki to typowy obrazek podczas odwiedzin u babci, czy cioci. Dla nas rzecz typowa dla obcokrajowca trudna do zrozumienia i zaakceptowania.

więcej»

Jesteśmy w związkach, czasem małżeńskich, spędzamy ze sobą czas, mieszkamy pod jednym dachem, ale przecież w sumie wiemy o sobie tylko tyle, ile sami chcemy powiedzieć. Nawet ludzie, którzy znają się od piaskownicy maja swoje tajemnice. Czasem dopiero ekstremalne sytuacje sprawiają, że możemy spojrzeć na partnera z zupełnie innej perspektywy.

 

Kiedy poznajemy głównych bohaterów Justynę i Łukasza książki pt.: „Porwana" Róży Lewanowicz wiodą oni spokojne życie warszawskich mieszczuchów. Mają problemy podobne do wielu podobnych par. Zastanawiają się nad kupieniem mieszkania, wzięciem kredytu, martwią się tym, że mimo starań ciągle nie mają dzieci.

 

Ich poukładane życie zostaje, w jednej chwili, wywrócone do góry nogami, kiedy prawie na oczach Łukasza spod domu zakapturzona postać porywa Justynę. Wypadki toczą się szybko, jak w amerykańskim filmie sensacyjnym. Początkowo wydaje się, że powodem porwania kobiety jest praca Łukasza – funkcjonariusza CBŚ. Z biegiem czasu na jaw wychodzi wiele tajemnic z przeszłości Justyny. Łukasz z przerażeniem odkrywa, że niewiele wie o osobie, z którą dzieli życie. Czy to co dzieje się wokół niego, dzieje się naprawdę i czy dotyczy jego spokojnej i wycofanej żony?

 

Chwilami zastanawiałam się, czy to możliwe aby aż tak dalece nie znać swojego partnera. Miałam wrażenie, że małżeństwo to było zupełnie odcięte od rodziny i znajomych. My przecież możemy powiedzieć o sobie tyle, ile chcemy. Mało jest jednak prawdopodobne aby nikt z naszej skrywanej przeszłości nie pojawił się, choćby przypadkiem, żeby wszyscy solidarnie nie mówili nic o życiu sprzed lat.

więcej»

Przedstawienia w Teatrze Rampa stawiają bardzo wysoko poprzeczkę pozostałym teatralnym produkcjom dla dzieci i młodzieży. Są dopracowane w każdym calu. Jeśli do adaptacji powieści, czy scenariusza bierze się pan Cezary Domagała, to można spodziewać się kolejnego fantastycznego wydarzenia. Tak też jest i w tym przypadku. „O dwóch takich..." ma wszystko czego potrzeba przedstawieniu dla dzieci: wartką akcję, wesołych bohaterów, wpadającą w ucho muzykę oraz scenografię, która dopełnia całości a nie odwraca uwagi. Nawet program teatralny w postaci pięknie wydanego folderu z dołączoną płytą z piosenkami przestał być niepotrzebnym gadżetem, na który nie warto wydać nawet złotówki.

 

Czy wiecie, że Teatr Rampa z sukcesem przygotowuje przedstawienia dla dzieci i młodzieży już od 15 lat? Premiera „O dwóch takich..." w Teatrze Rampa odbyła się w Międzynarodowym Dniu Teatru 27 marca 2015 roku. Kiedy tylko nadarzyła się okazja kupienia biletów skorzystałam z niej i moje dzieci po raz kolejny mogły uczestniczyć w przygodach teatralnych bohaterów.

 

Kornel Makuszyński mawiał, że „nie ma ludzi złych, są tylko nieszczęśliwi" i tacy są bohaterowie jego bajek. Zmieniają się pod wpływem przyjaźni i miłości, pokonują trudności i wychodzą cało z opresji. „Panna z mokrą głową", O dwóch takich, co ukradli księżyc", „Awantura o Basię", „Szaleństwa panny Ewy" „Przyjaciel Wesołego Diabła" to cudowna kraina „uśmiechniętych książek". Są piękne, mądre, pełne uniwersalnych wartości ale napisane wiele lat temu stawiają wysokie wymagania współczesnym twórcom przedstawień i filmów. Jak bowiem dostosować powieść do współczesnych realiów, żeby nie zniechęcić tak wymagającej publiczności jak dzieci i młodzież, a jednocześnie, żeby nie zatracić charakteru oryginału.

więcej»

Łamanie prawa jest niestety wpisane w działania człowieka. Przeraża myśl, że gwałtownie rośnie liczba przestępstw popełnianych przez młodych ludzi. Łamią oni prawo coraz bardziej brutalnie - już nie tylko kradną, ale znęcają się, gwałcą i mordują.

 

Co jest przyczyną demoralizacji coraz młodszych pokoleń? Czy my dorośli popełniamy jakiś błąd powodujący, że młodzi ludzie czują się coraz bardziej bezkarni? Ja wiem, że strach nie jest najlepszym doradcą, ale wydaje mi się, że jeszcze parę lat temu obawa przed wymiarem ścigania, nauczycielami czy choćby własnymi rodzicami powodował, że dzieci bardziej zastanawiały się, czy warto nabroić. Teraz daliśmy młodym ludziom prawa absolutne. W moim odczuciu to broń obosieczna. Z jednej strony wychowujemy ludzi odważnych, w poczuciu nietykalności, potrafiących bronić swoich racji. Z drugiej strony wydaje im się, że każde działanie ujdzie im płazem.

 

Twierdzenie, że przestępstwa popełniają tylko dzieci z tzw. rodzin patologicznych, to mit krzywdzący tych, którzy ciężką pracą próbują wyrwać się z zaklętego kręgu niemocy. Można jednak dopatrzeć się pewnych zależności. W rodzinach mniej zamożnych lub patologicznych częściej wśród nieletnich pojawia się alkohol czy kradzieże. Największe zdziwienie budzi jednak fakt, że młodzi ludzie wychowujący się w rodzinach przeciętnych lub z tak zwanych "dobrych domów" też wchodzą w konflikt z prawem. Najczęściej mają wszystko: domy, kochających, zapracowanych rodziców, pieniądze, wakacje, gadżety a sięgają po narkotyki, są notowani za bójki i rozboje lub inne przestępstwa.

 

Do refleksji na ten temat skłonił mnie niedawno obejrzany film „Zabójcy bażantów" w reżyserii Mikkel Nørgaard. Jest to ekranizacja bestsellerowej powieści Jussi Adler-Olsen pod tym samym tytułem. W zasadzie nie przepadam za takimi filmami. Wolę kino lżejsze pogodniejsze albo chociaż takie, które nie tłucze mnie przemocą między oczy i nie wylewa krwi z ekranu.

więcej»

Czasami każdy z nas zmęczony i zagoniony zapomina o drobiazgach. Nie wspomnę tu o mężczyznach, którzy zwykle nie pamiętają o datach, urodzinach i rocznicach. Niestety problemy z koncentracją, poczucie zagubienia, zapominanie nie zawsze oznaczają wyłącznie przepracowania.

 

Ostatnio obejrzałam poruszającą filmową opowieść pt „Motyl Still Alice" reżyserii Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda. Alice Howland (Julianne Moore) jest profesorem na Uniwersytecie Columbia. Szczęśliwa mężatka, matka, kobieta aktywna i zorganizowana wiedzie spokojne, ustabilizowane życie. Wraz z mężem (Alec Baldwin) ma troje dorosłych i dorastających dzieci – Annę (Kate Bosworth), Toma (Hunter Parrish) i najmłodszą – Lydię (Kristen Stewart). Od jakiegoś czasu dostrzega u siebie drobne problemy z pamięcią, pewnego dnia gubi się na terenie uczelnianego kampusu. Zaniepokojona swoim stanem robi konieczne badania i otrzymuje diagnozę zwalającą z nóg: cierpi na rzadką dziedziczną odmianę Alzheimera. Dramat paraliżuje życie rodziny, każde z dzieci Alice jest zagrożone chorobą.

 

Od tej chwili zmaga się z potworną świadomością własnej postępującej niedoskonałości, tym większą, że do tej pory określały ją intelekt i wiedza. Teraz czuje się, jakby słowa wisiały wokół niej na sznurkach i nie dawały się chwycić. Kobieta przez cały czas zdaje sobie sprawę z pogłębiającej się choroby. Przerażająca musi być również świadomość, że jako matka przekazuje zagrożenie swoim dzieciom. Oczywiste jest to, że nie robi tego świadomie i specjalnie, ale z jej punktu widzenia, to nie ma znaczenia. Krok po kroku gubi swoje życie, traci przeszłość, boi się przyszłość a teraźniejszość jest coraz trudniejsza i dla niej i jej najbliższych.

więcej»
© DomowyPatchwork - All Rights Reserved.

mapa strony